Prorok, czyli do dziewięciu razy sztuka

Kiedy kilkanaście miesięcy temu przygotowywaliśmy się do premiery Internet Explorera w wersji ósmej, toczyłem długie dyskusje na temat tego, czym powinna być nowoczesna przeglądarka. Okazało się, że pomimo niesławnego dziedzictwa IE6, radzi sobie całkiem nieźle – co więcej z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że spokojnie spełnia wymagania funkcjonalne większości użytkowników (nie tylko polskiego) Internetu. Jednego wtedy nie mogłem zrozumieć: czemu producent wiodącego systemu operacyjnego, kontrolujący tym samym praktycznie każdy detal dotyczący optymalnego wykorzystania sprzętu nie może przygotować browsera, który stanąłby (i wygrał!)  w kategorii "wydajność” z naciskającą coraz bardziej konkurencją.

Zamiast więc poddawać się stereotypom z dłuuugą brodą (wiecie, że IE6 miał swoją premierę w 2001 roku?) zachęcam wszystkich niedowiarków do zainstalowania najnowszej wersji testowej (Preview 3) Internet Explorera 9. Oprócz masy fajnych demek pokazujących możliwości HTML 5, warto choćby zwrócić uwagę sprzętowe wspomaganie odtwarzania multimediów (tagi <video> I <audio> ), wsparcie dla specyfikacji WOFF, obsługę tagu <canvas> czy nową wersję narzędzi dla programistów, wzbogaconą m.in. o możliwość rejestracji I szczegółowej analizy całego ruchu HTTP:

image

Najbardziej cieszy mnie natomiast to czego (dosłownie!) nie widać. IE9 Platform Preview konsekwentnie demonstruje tempo zmian w samym silniku przeglądarki, pomijając zupełnie aspekt najbliższy większości z nas, czyli sam interfejs użytkownika I funkcje bliższe konsumentom. Jeśli te elementy również ulegną (uległy?) tak gruntownej metamorfozie, będę zupełnie spokojny o przyszłość tego produktu. Gołym okiem widać, do czego potrzebna jest konkurencja ;)